Claude Aubrun napisał: "Czasami o wiele
łatwiej jest kochać rośliny aniżeli ludzi", ale czy warto byłoby
zajmować się roślinami, gdyby nie wyzwalały one miłości do
ludzi?
Witrynę, którą przeglądasz opatrzyłem
wezwaniem "Kochajmy ogrody". Czasami zastanawiam się nad technikami takiej
miłości. Jeżeli kochanie jest stanem przyjemnym to jak rozwijać tą miłość?
Jakimi sposobami podtrzymywać jej żywy puls? Jak synchronizować wspólne
stany uniesień?
Patrzmy.
Nie na próżno uważa się, że im więcej patrzymy tym bardziej nam się chce.
Patrzmy więc. Jednak, inaczej niż dotychczas.
Patrząc na chwasty zarastające ścieżkę próbujmy nie widzieć potrzeby
pielenia, lecz harmonię jaką tworzą te niby niepotrzebne rośliny na
dróżce. Patrząc na oczko wodne wypełnione zieloną od glonów cieczą,
zwróćmy uwagę na niespotykanie piękny kolor, który porównać możemy tylko z
oczami naszej żony. Widząc kota wygrzewającego się na - z trudem
utrzymywanym przy życiu - dereniu kanadyjskim, dostrzeżmy, że musi być tu
pięknie jeżeli nasz kot jest tak szczęśliwy.
Patrząc, starajmy się robić to tak, aby widzieć piękno.
Starajmy się patrzeć oryginalnie. Nasz ogród oglądać można z różnych
miejsc, wysokości i kierunków. Czy oglądaliście swój ogród z posesji
sąsiada? Jeżeli nie, to zapewniam was, wart jest tego. Nie poprzestańmy na
jednym sąsiedzie! Może się okazać, że z miejsca znajdującego się w
ogrodzie sąsiadki, którą najmniej lubimy, nasz ogród prezentuje się
najciekawiej.
Oglądaliście swój ogród z dachu domu czy altanki? Wiem! Wielu z was nie
robiło tego. Stąd roztacza się widok, który musicie zobaczyć.
Dziwne, taki właśnie jest nasz ogród?
Oglądajcie też swoje ogrody leżąc, np. z głową schowaną pod krzak
cyprysika. To nowa perspektywa i nowe wrażenia.
Patrzmy na nasz ogród jakbyśmy widzieli go pierwszy raz. Tak patrząc,
zobaczymy wiele rzeczy, które może zastanowią nas, które spowodują, że
poczujemy się dumni z tego naszego światka.
Pory roku.
Oglądajmy nasz ogród o różnych porach roku. Starajmy się poznać to, co
czyni je w takiej różnej scenerii innym i bardziej interesującym. Wiosną
zachwycimy się odradzaniem i świeżością. Latem wielbić będziemy chłodny
cień naszych drzew. Jesienią podziwiać będziemy ciężar i barwę owoców.
Zimą odpoczniemy od natłoku wrażeń, jednocześnie odkrywając nowe kształty
naszego ogrodu i sycąc się chłodną prostotą oszronionych roślin.
Różne pory dnia.
Czy widzieliście swój ogród o poranku? Jeszcze wcześniej, gdy noc
przemienia się w świt? Wtedy ptaki śpiewają najochocej, a rosa najżywiej
migocze na igiełkach naszego trawnika.
Zwieńczenie dnia - zmierzch - zastaje nas w ogrodzie dosyć często.
To podobnie jak świt, magiczna pora rozdzielająca noc od dnia. Zachodzące
słońca ujawniają w różnych częściach naszego ogrodu dziwną
kolorystykę i zastanawiające wymroczenia. Budzą się zadziwienia i obawy.
Tajemnica wchodzi do naszego ogrodu wraz z nocą. Czy jest to w naszym
królestwie pora strachu czy wyciszenia? Czy ogród nocą jest piękny?
Sprawdźmy to będąc w nim w ciszy i bez światła. Może usłyszymy coś co
napełni nas przeświadczeniem, że nie jesteśmy sami, że jest tutaj wielu
nas, cieszących się tym skrawkiem ziemi.
Głosy.
Czy słyszeliście śpiew rajskiego ptaka? Nie? Ja także nie. Szkoda, ale
słyszałem głosy wielu zwykłych ptaków. Wiele z nich, po raz pierwszy, w
moim ogrodzie. Bardziej jednak ucieszył mnie dziwny skrzek rzekotki
mieszkającej na mojej aktynidii. W oczku mlaskają ryby, a rechotanie
zielonej żaby w tym roku trwało szczególnie długo. Brzęczenie trzmiela,
śmiesznego grubasa, zawsze nastraja mnie przyjaźnie. Czasami tylko, gdy
żona włączy radio czar pryska. Niektóre radia maja jednak automatyczny
wyłącznik zasilania z regulowanym czasem wyłączania. I znów jest
przyjemnie, i znów ważki mogą bez przeszkód szeleścić swoimi skrzydełkami.
Ze ściany sączy się woda do stawu. Czasami uruchomi się kaskada. Szum
płynącej wody przypomina nam baśniowe szemrzące strumyki. Koło nogi coś
zaszumiało. Może to dżdżownica wychyliła łepek ze swojej norki? Jest
swojsko i dobrze.
Kolory.
Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że kolory ogrodu najlepiej oglądać na
zdjęciu. Jest prawdą, że zwyczajna fotografia może wprowadzić nas w
zachwyt naszym, zdawałoby się, dobrze znanym ogrodem. Bywa tu kolorowo, co
bawi nas i podnieca. Bywa, że barwy są stonowane i wyciszone, co
przysposabia nas do refleksji i melancholii. Czasami wabi nas swym
subtelnym odcieniem barwy, kwiat jakiegoś nowego różanecznika. Innym razem
odwracamy zmęczony wzrok w kierunku szmaragdowej zieleni żywotnika. Gdy
dodamy do tego jeszcze lazur naszych pięknych oczu, w które uwielbia
zaglądać sąsiadka wiemy, że nic lepszego nas już nie spotka. Takie są
kolory Edenu.
Zapachy.
Woń ogrodu jest tak różna, jak różne są jego zakątki. Wpierw, swoją woń ma
ziemia. Zła ziemia pachnie złem. Przyjemnie pachnie ta dobra, dobrze
uprawiona. Po deszczu pachnie jeszcze inaczej. Wilgoć niesie woń
zapowiedzi dobrego plonu.
A jak pachnie woda z ogrodowego stawu? Ktoś może powiedzieć, że jest to
smród. Wszak na woń składają się zapachy rozkładających się, butwiejących
cząstek roślinnych i zwierzęcych. Jednak tak właśnie pachnie natura. Ta,
bez lamp sterylizujących promieniami UV i bez filtrów załadowanych
aktywowanym węglem.
O zapachu kwiatów nie będę pisał, bo któż nie zachwycał się zapachem
maciejki czy lilii. Warto jednak powąchać bluszczyka kurdybanka. Watro
rozetrzeć na dłoni igły rożnych odmian jałowca. Czy wyczujemy subtelne
różnice tych zapachów. A są one dziwne i jakże różne od tych, które
otaczają nas w drodze z pracy do domu. A czy są w waszym ogrodzie rośliny
pachnące nieprzyjemnie? A czy może nieprzyjemnie pachnieć niemowlę, nasz
syn?
Pytania.
Jeżeli zastanawiamy się, czy i jak mocno jesteśmy uczuciowo związani z
naszym ogrodem spróbujmy zadać sobie kilka pytań.
Co z naszego ogrodu najbardziej zapamiętamy będąc od
niego daleko, przez długi czas? "Ile cię trzeba cenić, ten tylko się
dowie...", pamiętacie to przecież.
Co w ogrodzie poprawia nasze samopoczucie? Bywa, że
patrząc na coś weselejemy, zaczynamy o kimś myśleć bardziej ciepło,
chcemy komuś wyrazić wdzięczność. Czy takie zmiany nie są typowe dla
uczucia miłości?
Czego by nam zabrakło, gdybyśmy zostali pozbawieni
ogrodu? Może nasze życie nie byłoby już tak samo ciekawe, pełne, radosne?
Ja - ogród, ja - roślina.
Dawno już masz swój ogród? Czy objąłeś go kiedyś oburącz i przycisnąłeś do
piersi?
Połóż się na trawniku. Zamknij oczy i wtul twarz w trawę, tak
aby oczy twoje skierowane były w stronę odsłoneczną, abyś poczuł
zapach ziemi, a jednocześnie ją słyszał. Rozstaw ręce szeroko na
boki. Jeszcze szerzej... Tak szeroko, abyś objął nimi cały twój
ogród, najdalsze jego zakątki. I ...trzymaj mocno. TO TWÓJ OGRÓD. To
twoja siła. Twoje źródło radości. Początek twojej energii.
Słuchaj. Wkrótce usłyszysz!
Czy lepiej jest być rośliną czy człowiekiem? Jestem pewny, że wielu z
nas ma takie chwile, że zamieniliby się... Na razie, spróbujmy tylko
bardziej się zbliżyć do naszych roślin. W słoneczne południe zanurzmy
swoją twarz w krzewie żywotnika. Niech roślina, jakby ogarnie nas swoimi
gałęziami. Oddychajmy powietrzem z jej głębi, jej oddechem.
Rozmawiacie z roślinami? Rozsądek pozostawmy nieco na boku, bowiem mówimy
o miłości. I ...rozmawiajmy. To przybliży nas do rośliny. Może wywiąże się
jakaś nić porozumienia?
Dotykajmy liście. Delikatnie. Są one miłe w dotyku. Kłujące wydawałoby się
igły, obdarzają nas zwielokrotnionymi pieszczotami drobnych ukłuć. Jakie
to przyjemne...
Weźcie do ręki garść ziemi. Może będzie czarna i włóknista, a może
piaszczysta lub kamienista. Przypatrzcie się jej. Każda organiczna jej
cząstka, każdy kamyk, czy niezidentyfikowana drobina to część twojego
ogrodu. To niemal cząstka ciebie. Służy tobie tak jak potrafi najlepiej.
Oczekuje ciebie, gdy zbyt rzadko przesypujesz ją między palcami. Pieść ją.
Będzie ci wdzięczna.
Modrzew cienie przewleka igłami jasnymi,
jodła szyszki podnosi, radują się graby,
zimorodka przebudził śpiącego z ważkami
trzmiel, co niby niedźwiadek spadł między owady.
O rosy aksamitne, topolami drżące -
wietrzyku, co mi mówisz przez puch osinowy,
obok ciepłej żywicy, dwa jeże kłujące
ze szczęścia się zwierzają pod liściem bukowym.
Noc przyjdzie ze słowikiem i świt z cietrzewiami
nad zajączkiem zabawnym z oczkami dobrymi...
Przestałem mówić brewiarz. I myślę ze łzami
o tych, co się uświęcą dotykając ziemi.
ks. Jan Twardowski
Chciałoby się krzyknąć: kochajmy ogrody!
To zawołanie wzywające do miłości, jest pewnie równie dziwne jak dziwna
jest miłość do ogrodu i jak dziwne są słowa na tej stronie, mówiące o
takiej miłości. Dziwmy się więc, ale i kochajmy.